logowanie rejestracja

Złudzenia popularności

Pewnego dnia
(a dzień był piękny jak skrzypce)
szedłem sobie spacerkiem
przez place i przez ulice.

W parkach grały kapele.
Rzecz się działa w niedzielę.

Lecz co mnie zastanowiło,
można powiedzieć, ogromnie,
to to, ze wszyscy tak miło
się uśmiechali do mnie;

czy kto szedł pieszo, czy jechał,
każdy się do mnie uśmiechał.

"Hm - myślę - hm... w rzeczy samej
cóż to jest? Popularność.
Popularność nad popularnościami
i wszystko popularność.

To pewnie ten mój poemat,
co go na sercu noszę.
O, rozkosze! O, nieba!

A może, może przez eter
puścili coś całym światem,
że ?powitajmy poetę?,
że ?czcijmy?: że ?onorate?.

I przez to tak w bębny biją,
i przez to tak czczą laurowo;
przez to uśmiechy.Triumf
na skalę wszechświatową".

Dopiero pewien facet,
kiedym zapytał go się,
rzekł: "Wyszedł pan na spacer
z wielką plamą atramentu na nosie".

1951

6.67 / 9 głosów
Dodano: 31.05.2011Wyświetleń: 5181
Dodajesz komentarz jako: Gość