logowanie rejestracja

Westchnienie babuni siwej

Jam Wenus osiwiała,
lecz za mych młodych dni
krambambuli śpiewałam,
krambambu
li.

Codziennie jakiś balik,
codziennie karta win.
Pakulscy mnie kochali
i Krzysztof Brun i Syn.

Któż zna dziś firmy owe?
Zasnuła wszystko mgła.
Świat zrobił krok milowy,
zostałam tylko ja.

Dziś bolą mnie odciski
i nerki raz po raz.
A Krzysztof to Gruszczyński,
ach, cóż za straszny czas!

O, gdzieście, dźwięki amfor
i Martel, i Chablis?
Krambambu, hej, krambambu,
krambambu
li.

Ach, było znakomicie
i mocarstwowe tak,
niestety, toczył życie
od spodu jakiś rak.

A ja mówiłam: - Mamo,
swąd czuję! Już się tli!
O nieba, o krambambu,
krambambu
li.

Wątroba się przewraca,
gdy patrzę na ten świat,
gdzie wszystko znaczy praca,
nie forsa i nie kant.

Ty widzisz, Europo,
co u nas dzieje się?
I ziemię dali chłopom,
i wszędzie ZMP.

Ach, dokąd my idziemy
i jak to można znieść,
by tak się szerzył przemysł,
by rosła nowa wieś!

Z kultury tylko zamęt,
powiedział kanclerz z Bonn.
I kto to jest Putrament?
Dlaczego właśnie on?

A co nam z tych osiedli,
z tych traktorowych kół?
I po co tyle świetlic?
I na co tyle szkół?

Ten historyczny wiatr i
lud... pokój... czy ja śnię?
O! noce, noce w 'Adrii",
o! niegdysiejszy śnieg...

Pod zgasłą dumam lampą
i łza mi w oku lśni.
Okropne! Wszystko w czambuł!

O życie! O! krambambu,
krambambu, ach! krambambu,
krambambu
li.

10.00 / 1 głosów
Dodano: 28.05.2011Wyświetleń: 2790
Dodajesz komentarz jako: Gość