logowanie rejestracja

Tragedia Profesjonalna

Akt I

Debiut

Najprzód wierszyk napisałem, potem wierszyk podpisałem pseudonimem "Groźny Ali". potem zrobiłem winietkę: lirę, gwiazdkę, ptaszków setkę; potem nie wydrukowali.
Akt II

Wiersze wybrane

To tak się łatwo mówi w słonecznym gabinecie: - My to już wam ułożymy, wy tylko to wszystko zbierzecie. - Umowa? - Na przyszły wtorek. - Pieniądze? - Na przyszły piątek, Słowem: rzeczowość, księgowość i rytm, i cykl, i porządek. Lecz nocą rytm jest inny, inny jest pejzaż ze zmierzchem: z maszynopisów zimnych znowu parują wiersze; Księżyc, jak przeczuwacie, ciurkiem. Cisza w krąg. I nagle: Skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie, pstrąg. Ojej! A niech to wciórności, cholera, mżawka i morka! bo znów: Inge Bartsch, aktorka zaginiona wśród tajemniczych okoliczności... Zaginiona? I na tym koniec! Rozumie się przez się samo. Niestety: głos w telefonie: - Ta Inge Bartsch... - O mamo! Liryka, ta pańska dawna... - Kto mówi? - To ma coś z fal; liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal. Nie mogę! Na brodę Jacka Pugeta! Ja się rozsypię! Znów. Kraków, Wieża Mariacka, znów gwiazdy jak tysiąc skrzypiec. Nie mogę. O nocy gorzka! Rodacy, dajcie mi dłoń! Zaczarowany (ratunku!) Zaczarowana (milicja!) Zaczarowany koń.
Akt III

Ostania metafora

Paganini zdanie drwiące zanotował jadąc w łodzi: że "sztuka jest jak słońce: recenzentom nic nie szkodzi".

/ 0 głosów
Dodano: 27.05.2011Wyświetleń: 2687
Dodajesz komentarz jako: Gość