logowanie rejestracja

Muzykalna Julia

Śnieżek drogi zasypał,
ledwo nasz konik dobrnął,
księżyc jak lira krzywa
płakał pod wierzbą drobną.

Psy wybiegły naprzeciw
z ogonami srebrnymi
i latarkę zaświecił
stary stróż. A już dymił

barszcz na stole. I z wazy
szła para do powały,
gdzie Merkury trzy razy
musztrował Olimp cały.

Aż Jowisza przesunął
jak mebel, na mą duszę,
trząsł skrzydłami u nóg
i tym kaduceuszem.

A myśmy na kanapce
czort wie jakiego króla -
i nagle blask jak rapier:
to z lampą weszła Julia
(ta z Werony).

Spójrzcie: po schodach z nieba
noc schodzi w mróz okuta.
A tutaj ja, fortepian,
płomyczki w lichtarzach, blask w nutach.

A gwiazdek coraz więcej
w szparach okiennic i dalej.
Julia złożyła ręce
i zaśpiewała arię...

Styczeń 1950

5.00 / 2 głosów
Dodano: 10.05.2011Wyświetleń: 2522
Dodajesz komentarz jako: Gość