logowanie rejestracja

Ballada o mrówkojadzie

Żył - był pewien mrówkojad,
raz dojadł, raz nie dojadł,

gdy chory, to się leczył,
żarł mrówki - siłą rzeczy,

słowem, żył, jak wypada
żyć życiem mrówkojada.

Lubił wieś, bek owiec,
un peu peeselowiec,

lecz nie zanadto, czyli
tak grał, żeby tańczyli

(ostrożnie, proszę pana,
z grą na dwóch fortepianach!)

("Źle skończysz mrówkojadzie!"
mawiała ciocia w sadzie.

"Ja cię ostrzegam Heniu."
A Henio w sprawie menu:

- Do jasnej karbidówki,
ciągle mrówki i mrówki!

Czy mnie się nie należy
jaki pomidor świeży

albo z chrzanem parówki,
tylko mrówki i mrówki ?

Bo wciąż mrówkojadwisia
mówiła mrówki dzisiaj.

Więc go zdenerwowało,
Poszedł do miasta z pałą;

patrzy: lampa się świeci,
siedzą, jedzą poeci,

golonka z wielkim chrzanem,
piwo pod fortepianem;

Więc mrówkojad pokorny
wszedł, powiedział - Good morning.

Toż to był szlagier! Super!
Prezes aż rozlał zupę

i krzyknął - Mammo moja,
autentyczny mrówkojad!

To są właśnie te szczyty:
znakomity prymityw.

Tu każdy mowę palnie,
wznoszą go kulturalnie,

czytają mu w "Kamenie",
"Przekrój" i "Odrodzenie",

i "Świerszczyka" i "Słonko"
i częstują golonką.

Lecz - rzecz nieprzyzwoita -
zgwałcił go sodomita,

a w nos mu wieszcz Pacholczyk
wbił kalambur jak kolczyk.

Mrówkojad z festiwalu
wyszedł prawie bez żalu.

A czując, że niebawem
umrze nad pewnym stawem,

stworzył, nim spadła klamka,
taki nagrobek w ramkach:

Tutaj leży Mrówkojad
jad jad jad aż się dojadł
zgubiła gogolonka
przechodniu zdejmka pelusz*

Patrz: idzie "Pchła-szachrajka",
na grób niesie dwa jajka
i płacze;

za nią "Kaczka-dziwaczka"
także płacze jak płaczka,
tylko inaczej.

Tu pewien krytyk rzekłby:
Plagiat. Ściągnięte z Brzechwy.
Przepraszam, czy za te parę "kawałków" mam zaraz
panu napisać "Księgi Narodu i Pielgrzymstwa"?

*W poezji mrówkojadów "kapelusz" i "golonka" rymują się
bez zarzutu. Vide traktat tegoż aut. w jęz. ang. pt.
"All about mroovcoyads".

7.70 / 10 głosów
Dodano: 27.04.2011Wyświetleń: 7576
Dodajesz komentarz jako: Gość